DOBIERANIE ROZMIARU WYKROJU
Wszystkie chcemy, by ubrania wyglądały na nas idealnie. Ciężko to osiągnąć kupując ujednolicone rozmiary w sklepach, bo kobiet nie da się podzielić na 6 czy nawet 10 kategorii. Każda z nas ma inne kształty. Szyjąc możemy pomóc naszej sylwetce. Mamy przywilej dobrania rozmiaru i zmodyfikowania wykroju tak, by leżał na ciele bez zarzutu ( lub chociaż jak najlepiej :)) Jak się zabrać za dopasowywanie wykroju do sylwetki? Małymi, nieśmiałymi kroczkami doszłam do pewnego systemu, który mi się sprawdza. Podzielę się z wami droga do dobrania i zmodyfikowania rozmiaru tak, by był jak najlepszy.
Instrukcja i rozmiar sklepowy
Zaczynamy od absolutnej podstawy. Jaki masz rozmiar? Najrozsądniej jest oczywiście zmierzyć się i postępować zgodnie z instrukcjami zbierania miary załączonej do wykroju. Ja zrobiłam tak może raz, ale wynik okazał się podejrzany 🙂 Zdecydowanie lepiej jest wyjść od swojego rozmiaru sklepowego. Każda z nas go zna i wie czego się spodziewać po ubraniu np. 38. Dokładne mierzenie i teoretyczne dobieranie rozmiaru mija się często z celem, bo wykroje są różnie zaprojektowane. Niektóre luźne, inne wąskie. Mam wrażenie, że zapas krawiecki też różnie jest dodawany do wykrojów. Raz 4 cm luzu, raz nic.
Miara na wykroju
Dużo bardziej sprawdza mi się szycie na podstawie sklepowych rozmiarów i dokładne zmierzenie konkretnego wykroju. Centymetrem sprawdzam na planowanym modelu ile rozmiar 38 ma w pasie, jak szerokie są rękawy i ile miejsca jest na biodrach. Jeśli większość wymiarów się zgadza, to wybieram rozmiar i z niego powstaje papierowy wykrój. Jeszcze na papierze nanoszę pierwsze zmiany.
Mój przypadek: mniejsza góra, większy dół
Moja najczęstsza modyfikacja w wykroju to dodanie centymetrów w biodrach. Są szersze, niż rozmiar 38 przewiduje 🙂 Jeśli szyję spodnie lub spódnicę to oczywiście wybieram je w rozmiarze większym tzn. 40, ale gdy planuję sukienkę, muszę jej dół poszerzyć. Czasem odkalkowuję dwa rozmiary mniejszą górę i większy dół. Łączę je w tali i kombinuję już na materialne, by to dobrze wyglądało. Często też wybieram jeden rozmiar i poszerzam spódnicę w okolicy bioder. Dodaję po 1 cm na krawędziach. Nie jest to profesjonalne poszerzanie, bo takie zakłada podzielenie planowanego dodania np 4 cm na wszystkie zszywane elementy tzn. te 4 ekstra centymetry dodajemy i na krawędzie i na wszystkie zaszewki.
Wysoka kobieta
Moim drugim wyzwaniem jest wzrost. Jestem wysoka, a większość wykrojów projektowana jest na statystyczną Polkę o wzroście 165 cm. By nadrobić te 9 cm, prawie zawsze wydłużam oryginalny wykrój. Najlepiej u mnie sprawdza się dodanie 1,5 cm do tułowia. Wydaje się niewiele, ale naprawdę zmienia cały strój. Talię mam już nie pod żebrami, a tam gdzie być powinna. Mam nadzieję, że jest to widoczne na zdjęciach. Po lewej jedna z moich pierwszych sukienek w nietkniętym wykroju, po prawej kreacja z małymi modyfikacjami wydłużającymi.
Miejsca szczególnej troski
Po kilku samodzielnie uszytych ubraniach zorientujecie się, które części waszego ciała są niewymiarowe. U mnie na przykład takim newralgicznym miejscem są ręce, a szczególnie bicepsy. Wygląda na to, że bywają za duże jak na rozmiar 38 🙂 Muszę szczególnie uważać i za każdym razem mierzyć wykrój w obwodzie rękawa, by się upewnić, czy będzie pasował. Pierwsze przeszycie rękawa robię zazwyczaj o 1 cm większe, niż to wynika z wykroju (na zapasie 1,5 cm, szyję tylko 1 cm od krawędzi. Dzięki temu rękaw po rozłożeniu jest 1 cm szerszy). Próbuje na sobie i dopiero wtedy zwężam do zalecanego rozmiaru. Warto znać takie miejsca w swoim ciele i być na nie szczególnie wrażliwym. Szyjemy po to, by ubrania leżały idealnie i mamy wpływ na to, jak sylwetka będzie się prezentować.
Materiał niespodzianka
Pisząc o dobieraniu rozmiarów nie mogę pominąć istotnego faktu, że każdy materiał zachowuje się inaczej podczas szycia. To jak ubranie będzie się układać na ciele zależy od jego grubości, sztywności i domieszki lycry, elastanu. Czym cieńszy i bardziej rozciągliwy materiał tym luźniej będzie wyglądała gotowa sukienka (luźny materiał to np. https://pracowniastroju.com/2016/04/18/od-pomyslu-do-ubrania-ile-godzin-trwa-szycie-letniej-sukienki/) Grubsza i sztywniejsza krepa wiskozowa z lycrą będzie już na tym samym wykroj prezentować się bardziej obciśle ( np https://pracowniastroju.com/2016/04/04/mindfulness-byc-tu-i-teraz/).
Żelazko, które zmienia wszystko
No i ostrzeżenie. Zbyt wysoka temperatura żelazka potrafi zmniejszyć nam rozmiar sukienki o jeden. Na nic się zda pieczołowite mierzenie siebie i wykroju, jeśli zniszczycie swoja pracę jednym pociągnięciem gorącej pary. Pierwszy raz zdarzyło mi się to kilka lat temu i chciałabym napisać, że był to pierwszy i ostatni raz. Niestety nie uczę się na swoich błędach tak szybko, jak powinnam. Teraz staram się prasować przez wilgotną pieluchę lub zaczynać od niższych temperatur żelazka i obserwować co dzieje się z materiałem.
W skrócie
Dobieranie wykroju Burdy lub innego modelu najlepiej zacząć od sprawdzenia swojego sklepowego rozmiaru. Potem dobrze jest zmierzyć na konkretnym wykroju obwód biustu, talii, bioder, odległość szyi od talii i zobacz czy pasują do twoich wymiarów. Zwróć szczególna uwagę na miejsca problematyczne twojej sylwetki i zostaw więcej zapasu na ewentualną korektę. Na koniec pamiętaj, że tkaniny różnie się zachowują przy szyciu, a większość nie lubi zbyt wysokich temperatur żelazka. Wystarczy zwrócić uwagę na kilka elementów, by uszyć dobrze dopasowane ubranie.
Powodzenia!
Mam nadzieję, że moje obserwacje pomogą wam w sprawnym dobieraniu rozmiaru wykroju do sylwetki.
Bardzo chętnie poczytam w komentarzach o tym co robicie z problematycznymi częściami ciała/ wykroju. Jak radzicie sobie z większym biustem, niż dany rozmiar przewiduje? Co robicie przy masywniejszej górze i drobnych wąskich biodrach?
Pozdrawiam Was serdecznie
Ania
Świetnie to opisałaś. Nieraz czytam na forach, że dziewczyny skroiły i pozszywały jakieś ubranie i okazało się dużo za duże, a wystarczy tak jak Ty zmierzyć papierowy wykrój. Ja mam duży biust i jestem wyższa niż statystyczna Polka, więc zawsze obniżam talię (tak jak Ty) i wybieram wykrój pod biust a talię dopasowuję do swojego wymiaru.
Aneta dobra rada w kwestii biustu. Wydaje mi się że w ogóle tułów powinien pasować najlepiej. Resztę łatwiej pozmieniać.
Ciekawy post. Właśnie dopasowanie ubrania do sylwetki nawet jeśli wybrało się z tabelki swój sklepowy rozmiar, co także polecam, jest najbardziej żmudnym etapem szycia i najbardziej ten proces wydłuża. Ja mam raczej „standardową” proporcjonalną sylwetkę i wymiary zgodne Burdowym 38. Choć szerokość ramion zwężam już z automatu :). Myślę, że ta umiejętność przychodzi z czasem i ilością rzeczy, które się uszyło np. na podstawie Burdy. Poza tym mierzenie papierowej formy w newralgicznych miejscach jest chyba najlepszą metodą na uniknięcie krawieckich wtop.
Warto też opracować sobie, np. na postawie gotowców z Burdy, formy podstawowe, dobrze leżące i dopasowane i potem używać je i modyfikować w zależności od potrzeb.Pozdrowienia
Nie wspomniałam o tym, ale masz 100% racji. Gotowce, które pasują idealnie dobrze jest opracować. Ja mam swoich kilka i czasami pokazuje Wam w postach zbiorczych.
A jaką metodą zwężasz ramiona? Wydaje mi się, że to jest właśnie klucz do dobrego dopasowania wykrojów Burdy.
Podpisuję się pod każdym zdaniem. Nie pojmuję też jak to jest, że wg. tabeli Burdy powinnam wybrać 42 a szyję tak jak ty 38 z również nieprofesjonalnie poszeżonymi biodrami, czasem rękawem i wszystko leży – no dobra chyba że faktycznie nie uwzględnie braku elastanu to jest dramacik. Także dziewczyny ignorować tabelę i mierzyć papier 😉
🙂 Mierzenie jest najlepsze
Dekatyzujesz ubrania? Bo problem z żelazkiem pewnie z tego się bierze, że nie. 😉 To taka mała podpowiedź. Co do figury to mam podobnie 170 cm mała góra i pokaźny dół (różnica 2 rozmiarów). Dlatego od dawna nie kupiłam nic fajnego w sklepie.
pozdrawiam, K.
Dekatyzowanie przy krepie wiskozowej z lycrą, którą męczę całą zimę nic nie daje. Podszewki dekatyzowane ślizgają się jak szalone. U mnie się to nie sprawdza. Niemniej polecam popróbować, jak ktoś nie miał okazji.
Też od razu o dekatyzacji pomyślałam. Nie rozumiem, co się dzieje z podszewką. Przecież ciuch idzie czasem do prania, więc się zdekatyzuje. I czasem zmniejszy już gotowy zamiast przed szyciem.
Bardzo pomocny post. Przy kolejnej sukience z pewnością skorzystam z uwag. Ja mam problem pomiędzy rozmiarem 36 a 34. Zwykle szyję większy bo boję się że 34 będzie za małe a w końcu mam mnóstwo zwężania a nie zmniejszę nigdy dokładnie do oryginalnego 34 który pewnie lepiej by się układał.
Spróbuj pomierzyć konkretny wykrój. Każdy jest inny, więc warto. Chyba, że lubisz oversize 🙂
Masz Aniu rację. Należy sobie wybrać taki uniwersalny model , dopasować do swojej figury i na takiej bazie jest wyjątkowo wygodnie szyć. Wszystko , co szyję staram się dokładnie pomierzyć , przyciąć, dodać lub ująć.Teraz to mam opanowane dokładnie, ale pierwsze egzemplarze moich uszytków były delikatnie mówiąc zbyt żyjące swoim życiem.
Ja mam inny problem, bo nie dosyć , ze jestem bardzo wysoka/176/, to mam szerokie plecy, ręce też w okolicach bicepsów są masywne, długości rękawów nie te, wszelkie patki, kieszonki, zaszewki biustu , długości nie dla mnie. Nawet typowe wymiary modeli dla wysokich kobiet też nie dla mnie. Dlatego kilka lat temu zakupiłam pojedynczy model z katalogu burdy , idealnie dla mnie po maleńkich modyfikacjach i jest dla mnie bazą do wielu kreacji.Jak dla mnie sprawdził się ten sposób w 100%.
Nie wiem Aniu jakie podszewki kupujesz, ale ja zawsze kupuję dla siebie wiskozowe i wszystkie dekatyzuję. A córka upodobała sobie podszewkę uszytą z batystu. Twierdzi , ze jest mięciutka, przewiewna i miła dla ciała. fantastycznie sprawdza się w sukienkach jedwabnych. A cena jest niewiele wyższa niż podszewki z wiskozy.
Używam i wiskozowe i batystowe. Wiskozę do jesienno- zimowych sukienek, a batyst uwielbiam latem. Nie łączyłam jedwabiu z batystem, ale pomysł jest ciekawy.
Kiedyś mi pasowały gotowce z Burdy, ale po nagromadzeniu kg przestały, proporcje się zmieniły. Zwężam biodra i ramiona. Skracam długość pleców. Powiększam na biust.
Wykroje w Burdzie są na 168, nie 165.
Aga, ciekawe i trudne przeróbki. Szczególnie kombinowanie przy biuście wydaje mi się dużym wyzwaniem.
…Przeciętna Polka ma 165 cm, a wykroje Burdy faktycznie na ciut więcej.
Ile ja się nakombinowałam nad wykrojami z Burdy! Dół noszę 36, górę 38, czasem 40 (ze względu na biust, bo ramiona mam wąskie). Do tego mam 160 cm wzrostu. Z Burdy zdarzało mi się szyć zarówno rozmiar 34, jak i 42, które poddawałam przeróbkom. Na szczęście preferuję ubrania niezbyt dopasowane, raczej luźne, czasem oversize, więc na ogół po przeróbkach wykroju – tu wzoruję się często na swoich ulubionych ubraniach – i zszyciu jest ok. Jednak gdybym miała uszyć jakiś bardzo dopasowany żakiet czy suknię z milionem zaszewek, to przy swojej figurze chyba bym oszalała. 😉
Wierzę! moje przeróbki są dosyć małe i bezpieczne. Poważne rzeczy, jak kombinowanie przy klatce piersiowej to ponad moje możliwości.
Z jakiego wykroju szyła Pani tę granatową sukienkę?
To sukienka z wpisu Mindfulness.
Pingback: Jak zabrać się za szycie letnich sukienek? | pracownia
Mam sporawy biust, niewiele jest gotowych wykrojów, które moge szyć „w ciemno”. W 90% wypadków muszę robić dodatkowe miejsce na biust. Jeżeli wykrój jest dobrze zrobiony, to jest w nim zaznaczone miejsce wypukłości biustu (sutek 😉 ) Do tego miejsca rozcinam po krawedziach zakładek ( i piersiowej i talii) i powiękaszam wykrój. Jest całe mnóstwo instrukcji w internecie, jak się z tym uporać. Trzeba szukać po FBA (full bust adjustment). Pozdrawiam 🙂