PŁASZCZ WIOSENNY
Delektując się sobotnim popołudniem i pysznym japońskim ramenem, rozważałyśmy z przyjaciółką ideę minimalizmu w szafie. Żaliłam się jej, że nie mam jednego porządnego płaszcza, tylko trzy takie sobie 🙂 a chciałabym, tak jak mój mąż, mieć rewelacyjny egzemplarz w neutralnym kolorze i klasycznym kroju. Błyskotliwa przyjaciółka skwitowała moje żale następująco „Czy kobieta jest w ogóle w stanie zadowolić się JEDNYM płaszczem? Czasem przecież chcesz być klasyczna, czasem na luzie. Niekiedy masz ochotę na kolor, a innym razem na super ciepły, oversizowy egzemplarz” Ta uwaga dała mi do myślenia i nie opuszczała przez kilka dni.
Moja idealna, spersonalizowana, minimalistyczna szafa ciągle potrzebuje tego jednego perfekcyjnego karmelowego klasyku, który planuję kupić, bo doceniam profesjonalne szycie. Niemniej, chcę mieć też w życiu miejsce na zabawę modą, taki wentyl, ujście dla moich kolorowych pomysłów. Oszukany płaszcz, czyli taki który dobrze wygląda, a nie zawiera żadnych trudnych do uszycia elementów, jest moim rozwiązaniem. Nie silę się już na skopiowanie ideału. Bez kieszeni, guzików i rozporka też można żyć.
Wykrój: Magazyn Burda 8 /2010, 111. Wydłużony o 10 cm, gdyż chciałam, by zakrywał sukienki. Płaszcz również zwęziłam w talii.
Model jest maksymalnie uproszczony, bez kieszeni, rozporka, guzików, ozdobników. Temat ułatwiania sobie pracy przy szyciu płaszcza, jest tak obszerny, że poświęcę mu oddzielny wpis. Dokładnie opiszę jak zabrać się za „oszukany płaszcz”.
Płaszcz jest zrobiony na bazie marynarki, którą już prezentowałam dwukrotnie: https://pracowniastroju.com/2016/03/06/uniform-weekendowy/ i https://pracowniastroju.com/2016/02/06/czerwona-krata/. Tam też znajdziecie więcej uwag o samym wykroju.
Materiał: Stosunkowo cienka wełna. Zdecydowanie na wiosnę i jesień, niż na siarczystą zimę. Podszewka wiskozowa. Jest w dużo jaśniejszym kolorze, głównie dla tego, że pomarańczowego nie było w sklepie 🙂 Złoty beż cieszy mnie jednak nawet bardziej. Podszewki potrafią farbować w newralgicznych miejscach tj. pachy, a wiosną noszę dużo jasnych sweterków, bluzek i bluzeczek. Będą bezpieczne.
Kolor: Bardzo soczysty pomarańcz. Powinien w garderobie funkcjonować jako dodatek, ale jestem tak zmęczona tą zimą, że postanowiłam dodać sobie energii kolorem. W myśl zasady jeden szalony element na tle stonowanych, reszta ubrań i dodatków jest w barwach neutralnych.
Jak wam się podoba rozszerzone podejście do minimalizmu i jakości w szafie? Czy też szyjecie płaszcze wiosenne ze świadomością, że nie będą one tym jedynymi reprezentacyjnymi?
Czekam na Wasze komentarze
Ania
„Bez kieszeni, guzików i rozporka też można żyć.” No i jak świetnie można żyć! Piękny płaszcz 🙂
Dużo czasu zajęło mi zaakceptowanie swoich ograniczeń krawieckich… bez tych guzików to dla mnie opcja kompromisowa 🙂
Płaszcz jest prześliczny!
Dziękuję 🙂 Kolor robi tu chyba najwięcej
Twoja koleżanka idealnie skwitowała Twoje żale. Która kobieta ma tylko jeden płaszcz ? w moim otoczeniu nie znam takiej 🙂 Sama mam ich chyba z 6 i każdego dnia wkładam inny, w zależności od pogody, nastroju, ubioru itp. Twoja wersja na zdjęciach wygląda na czerwony, ale nawet w pomarańczu wyglada świetnie. Bardzo lubię takie kolory wiosną, z daleka widać postać i od razu uśmiech sam pojawia się na twarzy. Zwykle najprostsze rozwiązania są najlepsze i w tym przypadku to był wybór idealny.
Aneta, to już teraz zupełnie pozbywam się żali. Jak ty masz 6 płaszczy, to ja też mogę 🙂
Boski! I ten kolor! Nie rozumiem czego się czepiasz Aniu, jest perfekcyjnie odszyty. Co z tego, że uszyty na skróty, moim zdaniem taki wyrazisty kolor potrzebuje minimalistycznej formy. Udało Ci się 🙂 a można wiedzieć, gdzie kupiłaś botki, są świetne! Pozdrawiam 🙂
Forma to esencja minimalizmu. Nie ma w niej nic z typowych płaszczowych udogodnień. Buty to Ryłko Estima.
Wspaniały, w pieknym kolorze. Bez ideologii, chciałabym taki mieć 🙂 Jedyne co, brakowaloby mi kieszeni, bo lubię je mieć w płaszczu (chociaż mama całe życie mówi mi, że noszenie rąk w kieszeni jest nieeleganckie 😉 )
Mi też ich brakuje. Nawet wycięłam parę, ale nie odważyłam się przyszyć. wiedziała, że mogą mi zepsuć płaszcz.
No i wygląda super 🙂
Dziękuję Gosiu 🙂
Funkcja spełniona w 100% – wygląda świetnie.
Sama często robię podobnie (tzn. upraszczam szycie), tylko kieszeni zawsze mi szkoda i ciągle próbuję uszyć je perfekcyjnie. Nie zawsze wychodzi, ale nie potrafię z nich zrezygnować. Raz nie wszyłam w wełnianym żakiecie i ciągle mi ich brakuje:(
Pomarańczowa wełna której użyłam jest bardzo wymagająca. Jeśli tylko szyję z wielokolorowych materiałów, też silę się na kieszeń.
Świetny płaszcz, piękny w swojej prostocie! 🙂 Czekam z niecierpliwością na Twój wpis jak zabrać się za „oszukany płaszcz”, może też sobie taki uszyje 😉 Pozdrawiam, Kinga.
Kinga, wpis będzie w tym tygodniu 🙂
Świetny płaszcz, piękny w swojej prostocie! 🙂 Z niecierpliwością czekam na Twój wpis o tym jak poradzić sobie z „oszukanym płaszczem”, może też sobie taki uszyje 🙂 Pozdrawiam, Kinga
Płaszcz bomba! A kolor dodaje mi energii od samego patrzenia:P
Mi też! to supr kolor
Lubię Cię w takich soczystych kolorach :). W tym odcieniu wyglądasz bardzo korzystnie i promiennie. Płaszcz pierwsza klasa.
Bardzo ożywczy jest. Dziś aż mi się chciało w nim iść do pracy. A to poniedziałek 🙂
piękny płaszcz! zachwycam się tym, jak cudownie jest rozprasowany, nie wiem jak Ty to robisz, ale ja mam z tym wielki problem, może masz jakieś sprawdzone rady, jak tak ładnie rozprasować grubszą tkaninę?
Mam 🙂 Zawsze przez wilgotną pieluchę prasuje. Żelazko też z para. Taka dawka wilgoci sprawia, że każdy materiał się ugnie.
Wow wow wow wyglądasz rewelacyjnie, cudowny płaszcz!!!
Dziękuję. Bardzo go pokochałam. To mój ulubieniec (od kilku dni) 🙂
Pingback: Jak uszyć swój pierwszy (oszukany) płaszcz? | pracownia
Kolor (i płaszcz!) majstersztyk! lub -SZYK 🙂
Dziękuję 🙂 Co za fantastyczna gra słów 🙂
Pięknie Ci w tym kolorze! Płaszcz jest super wykonany, gratulacje!
Dziękuję 🙂 Staram się jak mogę.